
Z jednej strony wprowadzenie bezpłatnych leków 75+ poprawia sytuację tych, którzy z przyczyn finansowych nie byli w stanie realizować wszystkich recept, z drugiej program ma kilka minusów. Jednym z nich jest zawężenie wachlarza "nienarkotycznych" leków przeciwbólowych do tych opartych tylko na jednej substancji czynnej. Pacjentom może to zaszkodzić - choć, paradoksalnie - nie wszystkim.
1 września zaczęła obowiązywać lista 75+. Eksperci i lekarze twierdzą, że mimo ograniczonej liczby leków samo ich wprowadzenie jej jest dobrym krokiem w leczeniu seniorów i opiece nad nimi - podkreśla "Rzeczpospolita".
Dr Michał Sutkowski, prezes warszawskiego oddziału Kolegium Lekarzy Rodzinnych podkreśla, że nawet jedna czwarta pacjentów nie wykupywała zapisanych leków, więc ma nadzieję, że teraz się to zmieni.
Z wprowadzenia listy jest też zadowolony Polski Związek Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego, ale Piotr Błaszczyk, wiceprezes, wskazuje, że w przypadku niesteroidowych leków przeciwzapalnych (NLPZ) w wykazie znalazły się tylko te, które oparte są na jednej substancji czynnej (na naproksenie - red.).
Czytaj też: Eksperci o lekach przeciwbólowych z listy "S": portfolio powinno być poszerzone
Uważa, że to ograniczenie może powodować presję zmieniania już prowadzonej terapii . Dodaje, że widać to już w promocjach wielu firm skierowanych do lekarzy, aby zamieniali jeden lek na lek bezpłatny.
Ekspert podkreśla także, że czas działania NLPZ z wykazu wynosi 12-15 godzin, więc może to u ludzi starszych powodować niepożądane skutki, głównie ze strony nerek.
Dr Sutkowski zgadza się z tymi argumentami, ale też zauważa, że rocznie na statystycznego Polaka przypada aż 10-12 tabletek przeciwbólowych, a i tak w najcięższych przypadkach bólu pacjenci mają prawo do bezpłatnych silnych leków opioidowych.
Więcej: www.rp.pl
Newsletter
Rynek Seniora: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Seniora na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych