
Przypadków, w których seniorzy są dla młodszych z rodziny tzw. słupami w przypadku udzielania pożyczek, jest coraz więcej - zauważa Gazeta Pomorska. Eksperci przypominają, że dłużnikiem jest ta osoba, która podpisała umowę, a nie konsument kredytu. Radzą, by częściej mówić "nie".
Obecnie średni dług polskiego emeryta to blisko 10 tys. zł, czyli pięć razy więcej niż wynosi średnia emerytura. Najbardziej zadłużeni są seniorzy w województwach śląskim, mazowieckim i dolnośląskim.
Czytaj też: Polscy emeryci zadłużyli się na dwa miliardy złotych
Jak zaznaczają eksperci z Krajowego Rejestru Długów, wiele zaległości to wynik niepłacenia kredytów i pożyczek zaciągniętych jeszcze w latach pracy. Gdy umiera mąż lub żona, kredyt trzeba spłacić z jednej emerytury i wówczas pojawiają się problemy.
Przypominają, iż coraz częściej zdarza się, że rodzina wykorzystuje emerytów jako tzw. słupy - młodsi bliscy często nie mają zdolności kredytowej i o pomoc proszą babcie lub dziadków, obiecując, że zaciągnięte zobowiązania będą spłacać sami. Zdarza się, że tego nie robią.
Tymczasem w świetle prawa dłużnikiem jest ta osoba, która podpisała umowę, a nie ta, która wykorzystała pożyczkę. Osoby starsze, działając w dobrej wierze, często wyrządzają sobie krzywdę.
Edyta Bonk, psycholog z Uniwersytetu SWPS w Sopocie radzi seniorom, by byli asertywni i nauczyli się uprzejmie odmawiać, najlepiej stosując zwrot "ja" np. „Ja się boję, ja nie wiem, czy dam radę, ja mam wątpliwości”.
Więcej: www.pomorska.pl
Newsletter
Rynek Seniora: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Seniora na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych