
„Nie możemy traktować wkładu emerytalnego jako swego rodzaju rachunku oszczędnościowego na starość” - takie oświadczenie wiceministra pracy Marcina Zielenieckiego wywołało konsternację podczas posiedzenia sejmowej komisji polityki społecznej, gdy omawiano rządowy przegląd systemu emerytalnego.
Chodzi o komentarz do informacji Rady Ministrów dla Sejmu RP (druk nr 1206).
Jak pisze Dziennik Gazeta Prawna, w praktyce oznacza to, że osoby, które nie będą miały 15 lat składkowych, nie dostaną emerytury i nigdy nie zobaczą pieniędzy wpłaconych do ZUS.
Andrzej Strębski, niezależny ekspert emerytalny, twierdzi, że "to próba zawłaszczenia pieniędzy przyszłych emerytów". Dodaje, że propozycja, żeby emerytury dostały tylko osoby mające 15 lat opłacania składek, oznacza, że ZUS nie ma pieniędzy na zwrot już otrzymanych składek, a rząd obawia się roszczeń dotyczących odsetek od nich.
Bogusława Nowak-Turowiecka, ekspert ubezpieczeniowy w Związku Rzemiosła Polskiego argumentuje, ż takie podejście może doprowadzić do sytuacji, gdy pracujący po uzbieraniu wymaganego stażu będą pracować na czarno. Tłumaczy, że ludzie mogą się obawiać, że za kilka lat kolejny rząd może im zabrać ich oszczędności emerytalne.
Nie wiadomo też, w jaki sposób mogą być potraktowane osoby opłacające dobrowolnie składki emerytalne.
Krzysztof Pater, były minister polityki społecznej przypomina, że wiele z nich opłaca jednorazowo składki do wysokości trzydziestokrotności przeciętnego wynagrodzenia - w tej grupie są rentierzy wynajmujący nieruchomości, inwestorzy giełdowi czy twórcy. Twierdzi, że zmuszenie ich teraz do płacenia składek przez 15 lat pod groźbą utraty już wpłaconych środków jest trudne do zaakceptowania.
Więcej: www.gazetaprawna.pl
Newsletter
Rynek Seniora: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Seniora na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych