
Pojawił się pomysł, aby osoby mające tylko 1 ha ziemi nie mogły już podlegać pod Kasę Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego i płaciły składkę do ZUS.
Zgłosili to eksperci podczas przeglądu emerytalnego, który trwa od czerwca. Politycy, przedstawiciele ZUS, ale też niezależni eksperci zastanawiają się, co zmienić w przepisach emerytalnych. Rząd jednak na razie nie pracuje nad zmianami w ZUS.
Ta idea pomogłaby uszczelnić rolniczy system emerytalny, bo obecnie do KRUS należy wielu "uciekinierów" z ZUS, którym się to bardziej opłaca. W gospodarstwie do 50 ha składka wynosi 126 zł miesięcznie. Tymczasem stolarz czy fryzjer z miasta musi wpłacać do ZUS ponad 1 tys. zł.
Co prawda emerytury rolnicze są niskie - 1000-1100 zł brutto - ale rolnik finansuje je ze składek tylko w 10 proc. Resztę dopłaca budżet. Tymczasem Kowalski z ZUS dostanie na starość dokładnie tyle, ile sobie sam odłożył.
Dwa lata temu Janusz Korwin-Mikke chwalił się, że kupił kawałek ziemi i zarejestrował się w KRUS. Bo skoro państwo pozwala płacić niższe składki, to dlaczego z tego nie korzystać?
Teraz taka furtka mogłaby zostać zamknięta. Na przeglądzie wśród ekspertów padły argumenty, że jeśli ktoś ma zaledwie hektar gruntu, to nie jest w stanie wyżywić siebie i rodziny. Zachodzi więc podejrzenie, że nie żyje z rolnictwa, ale z innych prac poza rolnictwem. A skoro tak, to powinien podlegać pod ZUS.
Gdyby pomysł wszedł w życie, z KRUS mogłoby się pożegnać ponad 180 tys. osób.
Więcej: www.wyborcza.biz
Newsletter
Rynek Seniora: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Seniora na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych