Gdy za kilka lat w wiek emerytalny zaczną przechodzić roczniki, które dostaną świadczenia bezpośrednio powiązane z ilością odłożonych składek, kilkaset tysięcy emerytów może popaść w ubóstwo.

Część grupy, której grożą "głodowe" emerytury, to osoby pracujące w szarej strefie. To także pracownicy na tzw. śmieciówkach, czyli pracujący m.in. na podstawie umowy o dzieło. W tej grupie są też kobiety, które przez wiele lat opiekowały się dziećmi i nie odprowadzały składek do ZUS.

W tym gronie są zapewne osoby bardziej zaradne z własnymi oszczędnościami, ale - jak szacuje GW - większość jednak ich nie ma, bo "jak ktoś przez lata dostawał pięć złotych za godzinę pracy na umowie śmieciowej, to ile mógł odłożyć?".

Według GW taka sytuacja to efekt błędów popełnianych przez polityków przez lata. Polski system emerytalny jest chaotyczny - zmieniano go co chwilę dla doraźnych budżetowych korzyści albo po to, aby uspokoić tych, którzy krzyczeli najgłośniej. Patologie systemu pogłębia także mentalność Polaków - wielu każdą składkę odprowadzoną na ZUS uważa za stratę pieniędzy.

Elastyczne formy zatrudnienia to w dużej mierze wymogi krajowej i globalnej gospodarki, która "tworzy ciśnienie" na niskie koszty pracy.

Według GW problem ludzi z bardzo niskimi emeryturami będzie odkładany w czasie - aż w końcu sytuacja wymusi radykalne rozwiązania, np. równe, bardzo niskie emerytury dla wszystkich.

Więcej: www.wyborcza.biz