
90-letnia kobieta, podczas wysiadania z gdańskiego autobusu, została popchnięta przez zamykające się drzwi i doznała złamania rzepki i piszczeli. Sąd przyznał pasażerce 30 tys. zł odszkodowania i wskazał, że to do obowiązku kierującego autobusem należy upewnienie się, czy można już zamknąć drzwi pojazdu.
90-letnia mieszkanka Gdańska wysiadała z autobusu w centrum miasta. Zważywszy na swój wiek, robiła to powoli. Gdy opuszczała pojazd, drzwi autobusu nagle zaczęły się zamykać i popchnęły ją, w wyniku czego upadła na chodnik. Pogotowie zabrało starszą panią do szpitala, gdzie stwierdzono złamanie rzepki kolana i kości piszczelowej. Do domu pacjentka wróciła z gipsem, a ze względu na ograniczenia w samodzielnym poruszaniu się lekarz zalecił jej skorzystanie z kilkugodzinnych domowych usług opiekuńczych.
Policja: winna pasażerka, bo wysiadała po sygnale
Policja wszczęła dochodzenie w sprawie i ustaliła, że winną zdarzenia była starsza kobieta. Stwierdzono, że wysiadała z autobusu już po sygnale dźwiękowym oznaczającym zamykanie drzwi. Sprawę umorzono.
Jednak pokrzywdzona nie zgodziła się z takim orzeczeniem w postępowaniu karnym i przedstawiła zaświadczenia lekarskie poświadczające, że cierpi na niedosłuch znacznego stopnia.
- Sytuacja wydawała się złożona, ale o jednoznacznej winie kierowcy i staruszki trudno było w tym momencie mówić - ocenił Tomasz Rosa, dyrektor Grupy Doradczej Prawno-Medycznej. - Najważniejsze jednak było to, że umorzenie dochodzenia i przypisanie poszkodowanej wyłącznej winy za to zdarzenie zamykało jej drogę do odszkodowania za doznany uszczerbek na zdrowiu - dodał.
Sąd: zawinił kierowca
Aby móc na nowo przyjrzeć się sprawie, złożono zażalenie na postanowienie o umorzeniu dochodzenia. Na szczęście zdążono to zrobić w terminie 7 dni od daty doręczenia kobiecie tego dokumentu. Sąd uchylił zaskarżone postanowienie i przekazał sprawę do dalszego prowadzenia prokuratorowi.
Rozpatrując sprawę, sąd wskazał, że do obowiązków kierującego (w tym przypadku autobusem) należy upewnienie się przed zamknięciem drzwi, czy wszyscy pasażerowi opuścili już pojazd. Tym samym zdjął winę z kobiety za wypadek.
Ostatecznie towarzystwo, w którym był ubezpieczony autobus, uznało swoją odpowiedzialność za zdarzenie i w wyniku prowadzonych negocjacji wypłaciło gdańszczance 30 tys. zł.
- Należy walczyć do końca, gdyż jak pokazuje ta sytuacja, zapewne łatwiej byłoby się poddać i przyznać, że wiek poszkodowanej sam z siebie „spowodował” wypadek, tymczasem prawda była inna - to kierujący autobusem był winny, a poszkodowanej należało zadośćuczynić krzywdę - stwierdziła Marta Łosińska, prawnik z GDPM.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Newsletter
Rynek Seniora: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Seniora na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych