
Zbyt długie zdania, niezrozumiałe sformułowania, zawiły styl, wadliwa konstrukcja i brak przejrzystości tekstu - to częste błędy w urzędowych pismach. Samorząd Tychów (Śląskie) rozpoczął realizację projektu, dzięki któremu urzędnicy mają pisać prostym i zrozumiałym językiem.
We wtorek (5 czerwca) ponad stu pracowników wydziału gospodarki nieruchomościami Urzędu Miasta w Tychach uczestniczyło w wykładzie i kilkugodzinnych warsztatach prowadzonych przez językoznawców z Pracowni Prostej Polszczyzny Uniwersytetu Wrocławskiego. W dalszej kolejności przeszkoleni zostaną urzędnicy z wydziałów: podatków i opłat, gospodarki lokalowej oraz spraw obywatelskich.
- Takie projekty powinny kończyć się wytworzeniem przez urzędników konkretnych wzorców nowych tekstów. Językoznawcy nie mogą zmieniać tekstów za urzędników, ponieważ nie znamy się na merytoryce (…). Mamy (podczas warsztatów - PAP) trzy godziny, by wypracować cztery nowe wzorce tekstów i na tej podstawie urzędnicy będą dalej działać sami - tłumaczył ideę projektu dr Tomasz Piekot z Pracowni Prostej Polszczyzny Uniwersytetu Wrocławskiego.
W ubiegłym roku tyscy urzędnicy wysłali do mieszkańców miasta blisko 100 tys. rozmaitych listów; w tym roku, do maja, już prawie 45 tys. Najwięcej wysyłają dwa wydziały: podatków i opłat oraz gospodarki nieruchomościami - właśnie urzędnicy tego ostatniego wydziału jako pierwsi wzięli udział w projekcie. Szefowa wydziału Katarzyna Szymkowska jest przekonana, że szkolenie językowe przyda się pracownikom.
- Pracując w urzędzie przez lata, niektóre zwroty, zdania, wydają się nam, urzędnikom, jasne i oczywiste, a przecież mieszkańcy mają prawo ich nie rozumieć. Mamy tego świadomość i na bieżąco sami próbujemy wprowadzać zmiany, ale i tak czasem ktoś przychodzi lub dzwoni z pytaniem, co chcemy mu przekazać w piśmie, które do niego wysłaliśmy - powiedziała naczelnik, oceniając, że urzędnicy podeszli do warsztatów z entuzjazmem i dużym zaangażowaniem.
- Chcielibyśmy przełamać stereotyp urzędnika, który pisze językiem niezrozumiałym; chcemy dotrzeć do mieszkańców i uprościć formę kontaktu z nimi. Trochę się także tego obawiamy, bo często przez wiele lat używany jakichś sformułowań, które dla nas są zrozumiałe - dodała Szymkowska.
Wśród najczęstszych błędów w urzędowych pismach, utrudniających ich zrozumienie, dr Piekot wymienił m.in. zbyt długie zdania. Najdłuższe zdanie, jakie językoznawcy znaleźli na stronach internetowych polskich urzędów, składało się aż ze 130 wyrazów, a urzędniczą normą bywają zdania zbudowane z 60-70 wyrazów, podczas gdy optymalna dla czytelnika ilość to 20 wyrazów; powyżej 30 trudno już dalej czytać i rozumieć tekst.
Językoznawcy zwracają też uwagę na zawiły styl urzędowych pism, niepotrzebne wplatanie w tekst np. podstawy prawnej danej decyzji (można ją przytoczyć oddzielnie na końcu korespondencji), używanie niezrozumiałych słów czy stosowanie rozwlekłych "literackich" wyrażeń, których nigdy nie użylibyśmy w bezpośredniej rozmowie. Dla przejrzystości korespondencji ważne są też układ i aranżacja wyglądu tekstu - podział na akapity i "światło" między nimi, ułatwiające czytanie pisma.
Według dr. Piekota, starając się pisać zrozumiałym i przystępnym językiem, należy pamiętać, by prosty język nie upraszczał przekazywanych treści.
- Może się wydawać, że dwa przymiotniki: prosty i prostacki są bardzo blisko, tymczasem każdemu jest łatwo być prostackim, natomiast być "prosto" jest w gruncie rzeczy bardzo trudno - mówił językoznawca.
Newsletter
Rynek Seniora: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Seniora na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych