
Jedna z emerytek - animatorka pracująca na orliku - zwraca uwagę w Dzienniku Łódzkim, że pensja otrzymywana od dwóch podmiotów odpowiedzialnych za jej wypłatę to dwie różne kwoty. Według animatorki ich wysokość powinna być taka sama. Odmienne zdanie ma Fundacja Rozwoju Kultury Fizycznej z Pucka, za pomocą której zajęcia na boiskach nadzoruje Ministerstwo Sportu i Turystyki.
Jak twierdzi animatorka, jej przypadek nie jest jednostkowy, ponieważ na orlikach pracuje wielu emerytów, w tym jej znajomi, dlatego zwróciła się już o pomoc do Urzędu Miasta Łodzi. Informuje, że jej wynagrodzenie jest zaniżane co miesiąc o prawie 50 zł „na rękę”.
Animatorom połowę pensji płaci samorząd, a drugą Fundacja Rozwoju Kultury Fizycznej z Pucka, za pośrednictwem której zajęcia na orlikach nadzoruje Ministerstwo Sportu i Turystyki.
W przypadku animatorki umowy z obiema instytucjami dają razem 1000 zł brutto za 80 godzin pracy na orliku w miesiącu. Tymczasem zatrudniona na Orliku od Urzędu Miasta Łodzi otrzymuję „na rękę” 363 zł, zaś od fundacji tylko 319 zł. Animatorkę zdziwiła ta różnica, ponieważ w jej obu umowach zapisana kwota brutto to po 500 zł („z Łodzi” oraz „z Pucka”).
Łódzkim urzędnikom udało się uzyskać przekazane „Dziennikowi Łódzkiemu” wyjaśnienie fundacji, zgodnie z którym ta płaci „na rękę” mniej niż UMŁ, bo z początkiem 2016 r. zmieniły się przepisy: od stycznia składki na ZUS trzeba odprowadzać także od umów-zleceń, a budżecie projektu nie ma środków na opłacenie ZUS-u.
Emerytka zauważa jednak, że samorząd swojej części wynagrodzenia nie zaniża.
W Łodzi działają 42 orliki. Kompleks boisk „animuje” albo dwóch pracowników, albo jednego - wówczas zarabia on 2 tys. zł brutto za 160 godzin w miesiącu. Często na Orlikach dorabiają emeryci.
Więcej: www.dzienniklodzki.pl
Newsletter
Rynek Seniora: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Seniora na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych