
Ministerstwo rodziny proponuje, aby po obniżeniu wieku emerytalnego każdy emeryt mógł dorobić tylko do określonych limitów. Gdy zarobi więcej, ZUS potrąci lub nawet zabierze mu całą emeryturę. Na takie rozwiązanie nie ma zgody nawet wśród posłów PiS - pisze Gazeta Wyborcza.
Obecnie zasada jest prosta: jeżeli ktoś przeszedł na emeryturę po ukończeniu ustawowego wieku emerytalnego, może dorabiać, ile chce. Ograniczenia w dorabianiu obowiązują tylko przy wcześniejszych emeryturach.
Po zmianach wszyscy emeryci, a więc również ci, którzy osiągnęli już wiek emerytalny, będą mogli dorobić tylko do 70 proc. średniej krajowej (dziś 2813 zł brutto). Jeżeli zarobią więcej, ZUS obetnie im część świadczenia. Co więcej, przy zarobku powyżej 130 proc. średniej krajowej (5224 zł brutto) emerytura będzie odbierana.
Jak dowiedziała się Gazeta Wyborcza, w rządzie i wśród posłów PiS nie ma zgody w sprawie ograniczeń w dorabianiu.
Ich zwolennikiem oprócz minister rodziny Elżbiety Rafalskiej jest wicepremier Mateusz Morawiecki, który w swojej strategii na rzecz Polski pisze wprost, że jeśli nie powstrzymamy spadku liczby pracujących Polaków, to "grozi nam katastrofa".
Pomysł z ograniczeniem dorabiania ma jednak też wielu przeciwników. Informator GW twierdzi, że nic nie jest jeszcze pewne, ponieważ nie wszyscy z kierownictwa partii są przekonani, że to dobry pomysł. Dodaje, że na zmianie przepisów straciliby też posłowie czy ministrowie, którzy łączą pensje z emeryturą.
Więcej: www.wyborcza.pl
Newsletter
Rynek Seniora: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Seniora na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych