
W Gdańsku rozpoczęła się kampania, której celem jest zniechęcenie do dawania datków żebrzącym w mieście. Według organizatorów, o datki proszą zazwyczaj nie osoby, które potrzebują wsparcia, ale takie, dla których żebranie jest sezonowym zajęciem zarobkowym.
Kampanię przeciwko żebractwu rozpoczęła w czwartek (29 czerwca) w Śródmieściu Gdańska akcja plakatowa i informacyjna prowadzona przez pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Gdańsku (MOPR) oraz Towarzystwo Pomocy im. Św. Brata Alberta.
"Widzisz osobę żebrzącą ? Zanim ofiarujesz pieniądze pomyśl, czy wiesz, jakie są prawdziwe motywy i potrzeby osoby żebrzącej? Kto jeszcze i w jaki sposób będzie korzystał z twoich pieniędzy?" - czytamy na ulotce.
Plakaty i ulotki przekazane zostały m.in. do restauracji, kawiarni, hosteli na terenie Śródmieścia, wszędzie tam, gdzie turyści i mieszkańcy są narażeni na nagabywanie przez osoby proszące o datki.
- Żebractwo, szczególnie w sezonie letnim, jest zmorą dużych, polskich miast, szczególnie ośrodków bardzo atrakcyjnych turystycznie - podkreślił Piotr Kowalczuk, zastępca prezydenta Gdańska ds. polityki społecznej
Zaznaczył, że problemem jest to, że o datki proszą zazwyczaj nie osoby, które rzeczywiście potrzebują wsparcia, ale mające stałe źródło dochodu. - Z żebrania czynią intratne, sezonowe zajęcie zarobkowe - łatwe, bo nie brakuje ludzi, którzy wierzą, że ofiarowując pieniądze pomagają człowiekowi w potrzebie - argumentuje.
Apeluje, by nie dawać pieniędzy osobom nagabującym na ulicach i informować służby miejskie o takich sytuacjach. Zwłaszcza, gdy żebrzą kobiety czy dzieci. Ocenił, że "często to mężczyźni chowają się za tymi dziećmi i kobietami, a to oznacza łamanie ich praw (…) uznajemy to za współczesne niewolnictwo".
Kowalczuk zapewnił, że "każdy potrzebujący człowiek otrzyma kompleksowe wsparcie w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie w Gdańsku lub innych instytucjach i organizacjach pomocowych".
Konsultant ds. komunikacji społecznej MOPR w Gdańsku, Sylwia Ressel podkreśliła, że żebractwo "jest wielkim problemem, a osoby żebrzące z każdym rokiem stają się coraz bardziej natarczywe". Podała, że zwiększa się też liczba dzieci wśród proszących o pieniądze w miejscach publicznych. Oceniła, że tylko w Śródmieściu każdego dnia średnio może żebrać kilkadziesiąt osób.
- Nie wspieraj pieniędzmi żebraków na ulicach Gdańska; nie obdzielaj datkami proszących dzieci - apeluje. Ressel twierdzi, że "to naiwna, bezsensowna i zła pomoc, bo ulica nie jest miejscem pracy dla kobiet czy dzieci".
Zaznaczyła, że jeśli chcemy komuś pomóc, to możemy takiej osobie podpowiedzieć, gdzie może otrzymać wsparcie.
- Mamy przy sobie smartfony z dostępem do internetu, wystarczy wejść na stronę MOPR w Gdańsku i tam są adresy np. do organizacji, które pomagają - tłumaczyła.
Zwróciła przy tym uwagę, że "problem polega na tym, że te osoby zazwyczaj nie kwalifikują się do pomocy, bo mają stałe źródło dochodu, przyzwoite warunki życia, a z sezonowego żebractwa czynią sobie świetne źródło dochodu". Oceniła, że dziennie jedna osoba może zarobić nawet kilkaset złotych.
- To są często osoby wyszkolone, robią to od lat, mają swoje techniki, oszukują, udają osoby niepełnosprawne, wiedzą, gdzie podejść, np. pod hotele - dodała. Zauważyła, że problem żebractwa zaczyna być widoczny nie tylko w dużych miastach, ale też w małych miejscowościach nadmorskich, często odwiedzanych przez turystów.
Newsletter
Rynek Seniora: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Seniora na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych