
Na podłodze przy stole leżała starsza, schorowana kobieta. (…) Na stole leżały silne leki. Obok stał aparat do dozowania tlenu, z którego kobieta musiała korzystać, aby w miarę normalnie oddychać. Wycieńczona kobieta miała też założony cewnik - taką sytuację w jednym z łódzkich mieszkań zastali strażnicy… Animal Patrolu.
Okazało się, że kobieta cierpi na zaawansowaną chorobę nowotworową. Sanitariusze, którzy przywieźli ją do domu po wypisaniu ze szpitala o miejsce w hospicjum kazali się zatroszczyć… sąsiadce. To ona była przy schorowanej kobiecie, kiedy do mieszkania weszli strażnicy. Sąsiadka nie była jednak w stanie pomóc chorej.
Co wydarzyło się wcześniej? Jak pisze "Dziennik Łódzki" 30 września chorą wypisano z Centrum Leczenia Chorób Płuc i Rehabilitacji w Łodzi (oddział w Tuszynie) razem ze skierowaniem na oddział medycyny paliatywnej. Wcześniej (21 września) szpital w Tuszynie kontaktował się z Szpitalem Zakonu Bonifratrów Św. Jana Bożego w Łodzi ws. miejsca na oddziale paliatywnym. Miejsca brakowało, więc kobieta została wpisana na listę oczekujących.
Niestety, w dniu wypisu wolnego miejsca na oddziale nadal nie było. Sanitariusze zawieźli ją więc do mieszkania i zostawili samą.
W tej chwili, po interwencji m.in. straży miejskiej kobieta przebywa w hospicjum przy szpitalu bonifratrów. Waldemar Kowalczyk, z-ca dyrektora ds. lecznictwa Centrum Leczenia Chorób Płuc i Rehabilitacji na łamach zapowiada, ze szpital będzie wyjaśniał tę sprawę.
Więcej: www.dzienniklodzki.pl
Newsletter
Rynek Seniora: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Seniora na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych