
Ponad połowa Polaków ma okresowe zaburzenia snu, które w razie nieleczenia mogą prowadzić do poważnych problemów ze zdrowiem - mówili eksperci w czwartek (15 marca) na konferencji prasowej w stolicy. Zorganizowano ją z okazji Światowego Dnia Snu, który przypada 16 marca.
Uczestnicy konferencji zwrócili uwagę, że problemy ze snem są bagatelizowane, a ich leczenie utrudnia w Polsce słaby dostęp do profesjonalnego poradnictwa w zakresie zaburzeń snu. Tymczasem dbanie o swój rytm dobowy i higienę snu powinno być jednym z trzech filarów zdrowego stylu życia - nie mniej ważnym od aktywności fizycznej i zdrowej diety, alarmowali.
Dr Adam Wichniak z III Kliniki Psychiatrycznej i Ośrodka Medycyny Snu Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie podkreślił, że liczba osób z okresowymi zaburzeniami snu (problemy z zasypianiem, wybudzanie w nocy, czy zbyt wcześnie nad ranem) dramatycznie wzrasta w naszym kraju. Z badań, które przytoczył - wynika, że w 1992 r. (badanie CBOS) odsetek Polaków mających takie problemy wynosił 24 proc., w 2005 r. (badanie OBOP) sięgnął już 36 proc., a w 2012 r. (badanie NATPOL) - aż 55 proc.
- Jest to zatrważające, bo oznacza, że okresowe problemy ze snem w Polsce stają się w zasadzie normą - powiedział dr Wichniak.
Nasz sen nie tylko uległ skróceniu (ponad połowa z nas śpi mniej niż zalecane minimum czyli siedem godzin), ale też pogorszyła się jego jakość.
- Niestety, jest to problem ogólnie bagatelizowany, zarówno przez osoby, które doświadczają bezsenności, jak i przez lekarzy, którzy nie zawsze pytają swoich pacjentów o problemy ze snem - ocenił dr Wichniak.
Specjalista zaznaczył, że zaniedbanie zaburzeń snu może prowadzić do ciężkiej przewlekłej bezsenności, na którą - zgodnie z szacunkami Narodowej Fundacji Snu - cierpi w Polsce ok. 10 proc. osób.
- Ta choroba sama nie ustąpi - powiedział.
Przypomniał, że przewlekła bezsenność zmienia mózg. Potwierdzają to badania z wykorzystaniem pozytonowej tomografii emisyjnej (PET), z których wynika, że u osób z przewlekłą bezsennością nie dochodzi do wyłączenia wszystkich obszarów mózgu nieaktywnych podczas snu. Z kolei w dzień nie wszystkie obszary mózgu są w pełni aktywne. Chodzi tu np. o korę przedczołową, która jest odpowiedzialna za koncentrację uwagi, rozwiązywanie problemów, racjonalną ocenę sytuacji.
- Dlatego osoby cierpiące na bezsenność w ciągu dnia gorzej funkcjonują intelektualnie, ale też mają zaburzoną regulację emocji. Są skłonne do większej drażliwości, impulsywności oraz zachowań ryzykownych - tłumaczył dr Wichniak.
Dodał, że przewlekle utrzymujące się zaburzenia snu zwiększają też ryzyko innych problemów zdrowotnych: przede wszystkim chorób sercowo-naczyniowych, zaburzeń metabolicznych, jak otyłość i cukrzyca, schorzeń psychicznych, przed wszystkim depresji, ale też - z powodu problemów z regeneracją układu odporności - chorób nowotworowych.
Dr Piotr Walerjan z Narodowej Fundacji Snu przypomniał, że zaburzenia snu wynikają bezpośrednio z zakłóceń naszego rytmu dobowego. Jest on synchronizowany przez zegary zlokalizowane wewnątrz naszego ciała - w mózgu (zegar centralny) i w innych narządach (zegary peryferyczne), ale też przez bodźce zewnętrzne, z których najważniejsza rolę odgrywa światło, czyli cykl dnia i nocy. Obecnie ze względu na urbanizację w wielu miejscach na ziemi trudno znaleźć miejsca zupełnie ciemne w nocy.
- Skażenie światłem na świecie szybko rośnie. W niektórych miejscach nie ma już nocy - powiedział specjalista.
To zaburza zegar biologiczny, a w konsekwencji również nasz sen.
Newsletter
Rynek Seniora: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Seniora na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych