
Osiemnastu pacjentów korzystających z domowych respiratorów nie mieści się w limicie wyznaczonym przez podlaski NFZ. Od maszyn odłączyć ich jednak nie można, gdyż nie są w stanie samodzielnie oddychać.
Jednym z takich chorych jest pan Grzegorz z Łomży, który choruje na stwardnienie zanikowe boczne. Mężczyzna wymaga wspomagania oddychania. Od listopada ub. roku korzysta z tzw. domowej wentylacji mechanicznej. Ma w domu respirator, dzięki któremu żyje. Bez podłączenia do aparatu może samodzielnie oddychać niecałą godzinę.
Szacuje się, że w podobnej sytuacji jest 18 innych pacjentów. W ub. roku pieniędzy zabrakło dla 22 chorych.
Pacjentom urządzeń zabrać nie można, bo zmarli by w ciągu kilku-kilkunastu godzin, dlatego Ogólnopolski Związek Świadczeniodawców Wentylacji Mechanicznej pokrywamy te koszty, a potem będzie dochodzić należności od NFZ w sądzie.
Pierwsze wezwanie do sądowej ugody - za 2013 rok - zostało już złożone, bo podlaski NFZ nie uregulował jeszcze wszystkich swoich należności właśnie za 2013 i 2014 r.
Jak wyjaśnia Adam Dębski, rzecznik podlaskiego NFZ, Fundusz opłaci część nadwykonań za ubiegły rok w takim zakresie, w jakim pozwolą mu możliwości finansowe. Ale to nie wystarcza. Dlatego NFZ proponuje inne rozwiązanie. Chorzy, zamiast leżeć w domu, mogą korzystać z miejsc w zakładach opiekuńczych, gdzie są łóżka dla wentylowanych mechanicznie.
Więcej: www.wspolczesna.pl
Newsletter
Rynek Seniora: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Seniora na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych