
Niedoświetlone pomieszczenia w porze dziennej rozregulowują nasz wewnętrzny zegar. W większości biur czy we wnętrzach domów natężenie oświetlenia to zaledwie 300-400 luksów. Tymczasem w pełnym słońcu dochodzi ono do 100 tys. luksów, a w cieniu wynosi 10 tys. luksów. Przy 200 luksach koncentracja spada aż o połowę.
Neurofizjolog prof. Russel Foster z Oksfordu podczas wykładu na konferencji ESOF w Manchesterze wyjaśnił, że w toku ewolucji organizm przystosował się do rytmu dobowego. A z punktu widzenia przeżycia było to potrzebne nie tylko dlatego, że nocą jest mniej światła niż w dzień, ale także ze względu na temperaturę i dostępność pożywienia.
Kiedy organizm przewiduje, że zbliża się noc, zaczyna obniżać temperaturę ciała. Kiedy zaś spodziewa się, że nastąpi dzień, zaczyna ją podnosić. Ten mechanizm działa nawet wtedy, gdy człowiek nie jest świadomy, jaka to pora doby - np. kiedy jest zamknięty w całkowitej ciemności i kiedy może samemu zdecydować, kiedy iść spać, a kiedy się budzić. Nasz wewnętrzny system sterowania rytmem dobowym zlokalizowany jest w mózgu - w tzw. jądrach nadskrzyżowaniowych. Badacz opowiada, że nawet jeśli komórki z tamtego obszaru usunie się z mózgu i hoduje w probówce, to dalej wykazują aktywność dobową.
Wewnętrzny zegar dobowy może się "popsuć"
Nie jest jednak tak, że zegar jest dany raz na zawsze i nic nie można w nim zmienić. Foster wyjaśnia, że aby wyregulować nasz wewnętrzny zegarek, potrzebne są komórki zwojowe. Światło, które do nich dociera, dostraja nasz rytm dobowy do pory dnia i nocy.
- Oko pozwala nam nie tylko rozpoznawać przestrzeń, ale również i czas - dodaje badacz. Russel Foster zaznacza, że osoby, które np. w wyniku wypadku straciły oczy, mogą doświadczać poważnych problemów z rytmem dobowym.
- U tych osób zegarek ciągle tyka, ale już nie tak regularnie - komentuje badacz.
Aby nasz wewnętrzny zegarek działał prawidłowo, potrzebna jest odpowiednie natężenie światła.
Optymalne natężenie światła
Foster twierdzi, że w większości biur czy we wnętrzach domów natężenie oświetlenia to zaledwie 300-400 luksów. Dla porównania w pełnym słońcu natężenie światła dochodzić może aż do 100 tys. luksów, w cieniu - to 10 tys. luksów, a w pomieszczeniu w pobliżu okna 3 tys. luksów. Badacz z Oksfordu zwraca uwagę, że w biurach często opuszcza się rolety - żeby lepiej widzieć to, co jest na monitorze komputera.
- Tymczasem komórki zwojowe są zupełnie niewrażliwe na tak niskie natężenie światła. Do ich aktywacji potrzeba co najmniej 1000 luksów - zauważa badacz z Oksfordu.
Jego zdaniem taki tryb pracy może mieć negatywne efekty.
Jak podaje, natężenie oświetlenia ma m.in. związek z procesami poznawczymi. Naukowiec powołuje się na badania, z których wynikło, że pełną czujność badani osiągali przy co najmniej 800 luksach, za to przy 200 luksach czujność spadała już aż o połowę.
Eksperyment w domu seniora
Oświetlenie ma też związek z samopoczuciem i zdrowiem. Foster przypomina o wynikach eksperymentu, w którym w domu spokojnej starości zainstalowano w salonach oświetlenie o natężeniu 2000 luksów.
Okazało się, że dzięki temu zabiegowi udało się u mieszkańców zmniejszyć problemy z bezsennością i wyregulować u nich rytm czuwania i snu. Oświetlenie miało też korzystny wpływ na mieszkańców z demencją - poprawiło to nie tylko ich regularność, ale i komfort życia.
Forster wymienia, że wśród krótkofalowych efektów zaburzeń rytmu dobowego są m.in. spadek uważności, utrata empatii, mniejsza skuteczność w przetwarzaniu informacji, impulsywność, a także spadek kreatywności i procesów poznawczych.
Wśród efektów długofalowych (np. u pracowników zmianowych) jest m.in. to, że osoba jest bardziej narażona na infekcje, występuje u niej większe ryzyko cukrzycy typu 2 i chorób układu krążenia. Poza tym zaburzenia rytmu dobowego prowadzić mogą w dłuższej perspektywie do zaburzeń lękowych i depresji.
Newsletter
Rynek Seniora: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Seniora na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych