
ZDROWIE
- Nie jest prawdą, że Polska jest na szarym końcu w Europie pod względem liczby lekarzy w przeliczeniu na 1000 mieszkańców. Pod tym względem plasujemy się w dolnej części środka. Problemem, z którym musimy się zmierzyć jest natomiast starzenie się kadr, wielozatrudnienie lekarzy oraz spadek liczby lekarzy w niektórych dziedzinach medycyny - wyjaśnia Adam Niedzielski, zastępca prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia ds. operacyjnych.
Jak podkreśla Adam Niedzielski, według powszechnie znanego wykresu opracowanego zgodnie ze wzorem Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) dla wszystkich krajów Unii Europejskiej, dotyczącego liczby lekarzy, Polska wypada bardzo źle. W zestawieniu tym plasujemy się na szarym końcu z liczbą 2,2 lekarza na 1000 mieszkańców w 2010 r. i 2,4 - w 2016 r.
[...]
Jeżeli z kolei popatrzymy na dane dotyczące liczby lekarzy wpisanych w rejestry NFZ, jako osoby pracujące w podmiotach, z którymi płatnik ma kontrakty, to ta liczba wynosi 108 tys. (2016 r). Trzeba jednak pamiętać, że wśród nich nie ma tych, którzy nie pracują w ramach umowy z NFZ. W tej sytuacji należy uznać, że najprawdziwsze dane to te, które mówią o 117 tys. lekarzy. To daje nam 3 lekarzy na 1000 mieszkańców, co lokuje nas w Europie w niższych stanach średnich publikowanego przez OECD zastawienia. Co ważne, wszystkie pokazane dane wskazują, że liczba lekarzy w Polsce rośnie z roku na rok. Pomiędzy 2014 a 2016 rokiem był to wzrost o ok. 4 tys.
Ekspert wyjaśnia też, że w Polsce panuje pogląd, iż z roku na rok spada liczba lekarzy specjalistów. I to stwierdzenie okazuje się nie do końca prawdziwe. Otóż z przeprowadzonych przez NFZ analiz wynika, że na 86 dziedzin specjalistycznych w medycynie, jakie mamy w Polsce, jedynie w 13 z nich liczba lekarzy spadła. W pozostałych utrzymała się na tym samym poziomie albo wzrosła (analiza danych na przestrzeni lat 2016-2018).
Niestety spadek specjalistów obserwowany jest w specjalizacjach, które są obecnie bardzo potrzebne, jak onkologia czy neurochirurgia. Braki w tych specjalnościach uwidaczniają się w dostępie do lekarzy, co może być mocno odczuwalne w również najbliższych latach.
Niedzielski tłumaczy też, że błędny jest pogląd, jakoby największe deficyty lekarzy występowały na ścianie wschodniej. Okazuje się, że liczba lekarzy w Polsce w przeliczeniu na 1000 osób jest w Polsce zróżnicowana i mieści się w przedziale od 2,1 do 4,6. (dane z CWU). Największe zagęszczenie lekarzy występuje w woj. podlaskim, lubelskim, mazowieckim i łódzkim, a największe deficyty na Podkarpaciu, w woj. warmińsko-mazurskim, lubuskim i opolskim.
Tym, co zdaniem przedstawiciela NFZ powinno niepokoić jest jednak bardzo dynamiczne starzenie się tej grupy zawodowej. W roku 2014 średni wiek lekarzy w Polsce wynosił 49 lat, a w 2017 już 52 lata; przy czym dla lekarzy specjalistów sięgał on 54 lata. W konsekwencji tych zmian, zwiększa się też liczba lekarzy-emerytów, którzy pozostają aktywni zawodowo. Podczas gdy w 2010 roku 10 proc. lekarzy aktywnych zawodowo było w wieku emerytalnym, to w 2017 r odsetek ten wzrósł już do 17 proc.
Można powiedzieć, że niedługo co piąty lekarz będzie w wieku emerytalnym. Wśród specjalistów najstarsi lekarze to specjaliści od zdrowia publicznego (średnia powyżej 65 roku życia), neuropatolodzy (60-65 lat), diagności laboratoryjni, epidemiolodzy, specjaliści medycyny pracy. Można śmiało wysunąć hipotezę, że lekarze litują się nad systemem i zostają na rynku pracy, aby zapobiegać dużym deficytom kadrowym Dane te każą nam przewidywać jednak, że w najbliższym czasie na pewno wystąpi problem związany z organizacją pracy diagnostycznej.
Niedzielski podkreśla, że przeanalizowane dane pokazują jasno, iż w Polsce liczba lekarzy nie jest tragicznie niska i sukcesywnie, z roku na rok rośnie. Jeżeli popatrzymy na same zasoby kadrowe, to w kontekście porównań europejskich nie wypadamy tak źle, jak się mówi. Na pewno nie mamy do czynienia deficytem kadr sensu stricte.
Oczywiście można mówić o pewnego rodzaju deficytach, ale w tym znaczeniu, że deficytem jest sprawność obsługi pacjentów w ochronie zdrowia. Jest to rodzaj deficytu, który w ekonomii nazywa się deficytem struktury, czyli niedopasowaniem popytu do podaży. Jest to widoczne szczególnie w specjalnościach medycznych, co oznacza, że nasza struktura w specjalnościach nie odpowiada oczekiwaniom rynku.
Wypowiedź zarejestrowana 17 stycznia w Lublinie podczas czwartej konferencji w ramach debaty "Wspólnie dla zdrowia", w trakcie wykładu "Kadry w zasobach NFZ".
Newsletter
Rynek Seniora: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Seniora na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych