
Według Parkera tego rodzaju terapię pasożytami stosuje na świecie ponad 7 tys. osób, głównie do leczenia chorób zapalanych jelit, ale również depresji.
W przypadku nieswoistego zapalenia jelit prawdopodobnym mechanizmem działania jest zmniejszenie stanu zapalnego oraz odpowiedzi immunologicznej organizmu, która je uszkadza. Według jednej z teorii w jelitach zaburzona zostaje równowaga między gatunkami bakterii działającymi ochronnie na jelito a gatunkami szkodliwymi. Pewną rolę mogą w tym odgrywać również pasożyty.
Bardziej zagadkowy wydaje się być wpływ pasożytów na stan psychiczny i stwardnienie rozsiane, które jest chorobą mózgu. Tłumaczone to jest tym, że w przewodzie pokarmowym znajduje się drugie po mózgu największe skupisko neuronów. Mówi się nawet o "mózgu jelitowym", który komunikuje się z komórkami mózgu. Z dotychczasowych badań wynika, że na działanie neuronów jelitowych mogą wpływać zarówno niektóre bakterie, jak i pasożyty.
Wielu specjalistów jest jednak sceptycznych. "Moim zdanie terapia pasożytami należy do tej samej kategorii pseudonauki co terapia chelatowa w leczeniu autyzmu" - podkreśla dr Peter Hotez z Baylor College of Medicine w Teksasie. Terapia cheltonowa polega na dożylnym podawaniu różnych substancji chelatująych, np. kwasu etylenodiaminotetraoctowego, wiążących toksyczne jony metali ciężkich (żelaza, arsenu, rtęci, ołowiu, uranu, plutonu).
Zdaniem amerykańskiego specjalisty, legalizacja terapii pasożytami to "głupi pomysł".
Dr Aaron Blackwell z University of California w Santa Barbara uważa jednak, że skoro nikt nie wykazał, że "leczenie robakami" jest szkodliwe, to nie ma powodu, żeby zakazywać jego stosowania. Prawdopodobnie terapia ta nie szkodzi bardziej niż powszechnie stosowane suplementy diety. Specjalista dodaje jednak, że należałoby przeprowadzić badania, które wykazałyby ostatecznie, czy faktycznie jest ona w ogóle skuteczna.
Newsletter
Rynek Seniora: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Seniora na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych