
Większość pacjentów z nowotworem nie została objęta specjalnym trybem leczenia - informuje w środę (26 lipca) "Rzeczpospolita".
Wprowadzony w 2015 r. pakiet onkologiczny nie poprawił znacząco sytuacji chorych. Skorzystała z niego tylko niewielka część pacjentów - wynika z raportu NIK, który poznała "Rzeczpospolita".
- Problemem jest nieskoordynowany i chaotyczny proces diagnostyczny, finanse i późne wykrycie choroby. Zaniepokojenie budzi też skuteczność leczenia - ocenia prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski.
Sztandarowy projekt rządu PO miał przyspieszyć diagnostykę osób z podejrzeniem raka i zapewnić im dostęp do leczenia poza kolejką. To ważne, bo nowotwory diagnozuje się u 159 tys. osób rocznie, a 96 tys. chorych umiera, najczęściej z powodu zbyt późnego ich wykrycia.
Chodziło więc o to, by chorobę zdiagnozować w jak najwcześniejszym stadium, najlepiej już w gabinecie lekarza pierwszego kontaktu. Chory dostaje wówczas kartę diagnostyki i leczenia onkologicznego (DiLO), czyli tak zwaną zieloną kartę. Jest ona przepustką do szybkiej ścieżki onkologicznej - pisze "Rzeczpospolita".
Ten mechanizm działa jednak słabo, bo procedurą objęto jedynie 14 proc. chorych leczonych w poradniach specjalistycznych i 29 proc. w szpitalach. Bez karty pacjent z podejrzeniem nowotworu i tak musiał czekać w kolejce.
Newsletter
Rynek Seniora: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Seniora na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych