
Z roku na rok zwiększa się liczba spraw, w których pacjenci lub rodziny występują z roszczeniami w związku z błędami medycznymi. Zadośćuczynienia są coraz bardziej adekwatne do szkód - mówi mec. Joanna Smereczańska-Smulczyk.
Ekspertka, która jest szefową organizacji "Pomoc Poszkodowanym - Ogólnopolska Izba Pośredników i Przedstawicieli Firm Odszkodowawczych" podkreśla równocześnie, że tego typu sprawy przed sądami ciągną się latami, a największym problem jest udowodnienie lekarzom czy szpitalowi, że do błędu rzeczywiście doszło.
- W jakich przypadkach pacjenci najczęściej występują o odszkodowania?
- J.S.S.: Najwięcej tych, z którymi mamy do czynienia, dotyczy błędów okołoporodowych - na przykład zbyt późno podjętych decyzji o cesarskim cięciu, w czego wyniku dochodzi do niedotlenienia dziecka i do jego niedorozwoju. Kolejna grupa to niewłaściwa diagnoza czy niepełne rozpoznanie stanu pacjenta i tym samym niewłaściwe określenie sposobu leczenia; czyli pacjentowi nie zlecono koniecznych badań, tym samym nie wykryto właściwego powodu choroby i np. doszło do zgonu. Mamy też sprawy, które dotyczą złej, nieprawidłowej organizacji pracy w placówce.
- Chodzi o brak odpowiedniej opieki?
- Opieki lub nadzoru. To często przypadki pacjentów, którzy np. są po udarach, mają zaburzoną świadomość, orientację w terenie i np. leżą na niezabezpieczonych łóżkach szpitalnych, bez odpowiedniego nadzoru. Jeśli taka osoba ma możliwość swobodnego wstania z łóżka, to może się zdarzyć, że próbuje dojść sama do toalety lub po prostu się podnosi. Bywa, że upadnie lub spadnie i dozna różnego rodzaju urazów. Oczywiście, zazwyczaj tego typu urazy nie są duże, ale i w takich przypadkach są podstawy do ubiegania się m.in. o zadośćuczynienie pieniężne.
- Kiedy mówimy o błędach medycznych, to takim oczywistym przykładem i dość prostym do udowodnienia wydają się błędy popełnione przy operacjach plastycznych.
- A w rzeczywistości wcale nie jest to takie oczywiste. W tego typu przypadkach istotne są kwestie endogenne, czyli indywidualne uwarunkowania pacjentki czy pacjenta. Każda operacja, także plastyczna, wiąże się z jakimś ryzykiem. Lekarz - możemy zakładać - powinien zrobić wszystko, by to ryzyko wyeliminować. Ale może się zdarzyć, że z powodu pewnych indywidualnych cech danej osoby efekt nie będzie taki, jaki był oczekiwany. I wtedy trudno mówić o błędzie lekarza.
- No dobrze: dochodzi do błędu; decydujemy się wystąpić z roszczeniami. Na co powinniśmy być przygotowani, co może być największą trudnością?
- Udowodnienie, że do błędu medycznego w ogóle doszło. Generalnie w przypadku każdego odszkodowania - także np. związanego z wypadkami komunikacyjnymi, obowiązek przedstawienia dowodów potwierdzających zasadność roszczenia spoczywa na osobie poszkodowanej. Takimi dowodami są np. dokumentacja medyczna, oświadczenia świadków. W przypadku błędów medycznych - jeśli nie ma wyroku karnego skazującego lekarza - sprawa staje się naprawdę trudna, wymagająca dużego nakładu pracy.
- Z czego to wynika?
- Między innymi z tego, że często trudno jest uzyskać z placówek medycznych pełną dokumentację leczenia pacjenta, bywa, że jest wybrakowana, nieczytelna. Nie zawsze też sprawa jest ewidentna. Problemem może być wskazania momentu, etapu leczenia, w którym doszło do błędu, skutkującego pogorszeniem stanu zdrowia czy zgonem pacjenta. Dlatego tego typu sprawy ciągną się latami i wymagają zaangażowania wielu osób. W kancelariach zrzeszonych w naszej Izbie wygląda to tak, że pracę prawnika wspierają liczni eksperci, w tym wypadku lekarze specjaliści, którzy z nim współpracują i wskazują mu, gdzie, w jakim zakresie doszło do zawinienia.
Newsletter
Rynek Seniora: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Seniora na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych