
Możliwość współpłacenia przez pacjentów za usługi medyczne w publicznej służbie zdrowia jest dla rządu wizerunkowo ryzykowna, ale mogłaby być jednym z rozwiązań problemów finansowych szpitali i przychodni - wskazują Fakty TVN.
Od kilku lat na oddziale chirurgii onkologicznej w Samodzielnym Publicznym Specjalistycznym Szpitalu Zachodnim w Grodzisku Mazowieckim stoi 21 pustych łóżek: NFZ nie ma pieniędzy na kontrakt. Dyrektor szpitala Krystyna Płukis przypomina, że w tym samym czasie w placówce leczono stu pięćdziesięciu Libijczyków, ponieważ szpital miał umowę z ambasadą libijską.
Agnieszka Galbierczyk, kierownik administracyjny przychodni specjalistycznej w tej lecznicy wskazuje, że z powodu braku kontraktu z Funduszem przyszpitalna poradnia ginekologiczna jest czynna tylko trzy dni w tygodniu. Pacjentki, poza ciężarnymi, na wizytę czekają ponad rok. Tak samo jest w poradni okulistycznej. Pacjenci czekają kilkanaście miesięcy.
Jak zauważają Fakty TVN, za pieniądze uzyskane od pacjentów w dni, gdy jednostki nie pracują, szpital mógłby kupić np. nowy sprzęt, zyskaliby więc także ci, którzy czekają w kolejce. Galbierczyk zapewnia, że takie rozwiązanie nie odbiłoby się na pacjentach.
A publiczne szpitale, którym brakuje środków, i tak nierzadko pobierają pieniądze za teoretycznie bezpłatne zabiegi - albo poprzez fundacje, albo przekształcają się w spółki prawa handlowego.
Więcej: www.fakty.tvn24.pl
Newsletter
Rynek Seniora: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Seniora na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych