Dr David Crosby z Cancer Research UK uważa, że tego rodzaju testy mogą wręcz zrewolucjonizować diagnostykę niektórych chorób nowotworowych. Mogłyby być używane powszechnie, np. w gabinetach podstawowej opieki zdrowotnej.

- Potrzebne są nowe metody, w tym test oddechowy, pozwalające wykryć raka we wczesnym etapie, co zwiększyłoby szanse przeżycia pacjentów onkologicznych - dodaje prof. Rebecca Fitzgerald z Cancer Research UK. Wyniki brytyjskich badań klinicznych będą jednak znane nie wcześniej niż za dwa lata.

Próby prowadzone są w Addenbrooke's Hospital w Cambridge. Polegają one na tym, że od chorych z chorobą nowotworową oraz od osób zdrowych pobierane są próbki powietrza. Pacjent musi mocno wydychać powietrze przez 10 minut, żeby w pobranej próbce znalazło się jak najwięcej lotnych związków organicznych.

W komórkach na skutek reakcji biochemicznych powstają takie lotne związki, które przenikają na zewnątrz. Powstanie komórek rakowych może sprawić, że będą ulatniać się substancje nieprawidłowe, sugerując rozwój choroby nowotworowej.

Badania nad tego typu testami prowadzone są na całym świecie. Specjaliści mają nadzieję, że umożliwią one wczesne wykrywanie takich nowotworów jak rak płuca oraz rak żołądka i przełyku. Być może będą przydatne także w wykrywaniu innych schorzeń, np. cukrzycy czy nawet choroby Parkinsona.

Nie ma jednak pewności jak dokładne mogą być testy oddechowe. Wiadomo, że nigdy nie będą one wystarczające do wykrycia choroby nowotworowej, zawsze konieczne pozostaną inne badania, np. bronchoskopia czy gastroskopia. Chodzi jednak o to, żeby nie było zbyt częstych wyników pozytywnie lub negatywnie fałszywych.

Są to takie sytuacje, kiedy test sugeruje powstanie guza, a nie potwierdza tego bardziej specjalistyczne badanie, lub nie wykrywa guza w ogóle, choć już rozwija się choroba.