
Wczesna postać raka prostaty nie wymaga agresywnego leczenia, wystarczy monitorowanie nowotworu, a przeżywalność jest taka sama jak u pacjentów po operacji i radioterapii - wykazały brytyjskie badania opublikowane przez „New England Journal of Medicine”.
Prof. Jenny Donovan z University of Bristol podkreśla, że po raz pierwszy bezpośrednio porównywano, jaki efekt daje zastosowanie terapii w porównaniu do jedynie obserwacji rozwoju choroby. Badaniami objęto 1643 mężczyzn, u których po rutynowym użyciu testu PSA wykryto guza. Okazało się, że wszyscy pacjenci, nawet ci, którzy nie byli operowani ani nie poddali się radioterapii, w 99 proc. uzyskiwali takie same 10-letnie przeżycia.
Badania te powinny uspokoić i zapewnić mężczyzn z wczesną postacią raka prostaty, że leczenie tego nowotworu nie zawsze jest konieczne. - Na całym świecie terapia w takich przypadkach tego raka jest nadużywana - podkreśla w wypowiedzi dla BBC prof. Freddie Hamdy z University of Oxford.
Zaniechanie leczenia i jedynie monitorowanie choroby grozi tym, że może ona postępować. W brytyjskich badania zaobserwowano, że tak się stało u co piątej monitorowanej osoby. Jednak w przypadku wczesnej postaci raka prostaty choroba na ogół nie jest agresywna i nie skraca życia pacjenta. Leczenie zawsze może być zastosowane.
Agresywna terapia może powodować u mężczyzn działania niepożądane, takie jak impotencja i nietrzymanie moczu. - Jest zatem budujące, że prowadzone według odpowiednich standardów monitorowanie choroby daje chorym takie same szanse przeżycia - komentuje dr Matthew Hobbs z Prostate Cancer UK.
Newsletter
Rynek Seniora: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Seniora na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych